Z pamiętnika Krzysia, lat 23:
Do szkoły poszedłem tak, żeby się nie spóznić, odebrałem od starosciny zaswiadczenie o studiowaniu do przedłożenia w WKU, laborka minęła
całkiem znośnie, (okazuje się że narysowanie osi symetrii rysunku technicznego bardzo poprawia optycznie jego symetrię), wracając do domu
myślałem o kształcie asfaltu.
Zaczęło się od banału, to jest nie mogę odpisać na jakąś wiadomość, bo brat siedzi na tlenie. Potem coś, potem coś innego, telefon że czy
mógłbym przygotować zestawienie zrobionych dla diverse klipów, potem tamto, potem owanto, gdy próbuję na kanapie trochę ochłonąć przychodzi
matka i krzyczy na mój widok "ojej, myślałam, że cię tu nie ma!", postanawiam więc sięgnąć po środki radykalne, wyciągam z magazynku
bęben typu djembe, ładuję go w torbę Idei, wychodzę na dwór, wspinam się na wzgórze gdzie zasłonięty złotymi od jesieni drzewami mogę grać
do ptaków, ale nie idzie mi dziś choćbym chciał, albo ręce drętwe, albo wilgotność powietrza, próbuję jeszcze naciąągać bęben, ale membrana
nie wytrzymuje (choć i tak gubiła włosie z tej strony - może jej nie wysuszyłem po jakiejś akcji do koñca, jednym słowem pęka.
Wracam do domu skupiam się bardzo na smaku jedzenia, żeby rozluznić się wreszcie trochę zanim będę mógł w spokoju popracować nad
/Projektem KOLEJ
Chwila dzwięków. Zainspirowany przeczytanymi rano na stronie NativeInstruments, twórców
instrumentów takich jak The Reactor, Kontakt, Battery, Pro-52, B4, wywiadami z Richim Hawtinem (aka Plasticman), oraz Surgeonem, jednymi z
moich ostatnich wielkich odkryć muzycznych w pogoni za pędzącym coraz bliżej prędkości światła rozwojowi kultury i wiedzy. Odkrywam w Abletonie
piękno obwiedni, gdy dzwoni ojciec, bo myśli, że mu taniej jak zadzwoni na komórkę niż jak zadzwoni prosto do matki, która siedzi koło telefonu.
A teraz jeszcze na dokładkę, kolejne cenne dychominuty stracone na pisanie wpisu na stronę.
Ale pomyślałem, że jestem wam to winny za te wszystkie nie działające linki na mojej stronie.
Spotykam się z ludzmi, zarywam noce w niezdrowy sposób, czasami. żeby poznać kim jestem. Co zrobię. Co poczuję, gdy
spotka mnie to i tamto.
Piszę te słowa, z laptopem na kolanach, w toealecie, w klubie paradox w sopocie. Zanim odpaliłem edytor, do pomieszczenia
ze zlewami, wpadły dwie laski, i krzyczą cały czas. Wrzeszczą coś do siebie. Kopią w drzwi. PS. Naprawdę nie podejrzewałem, że pomyślisz, że
mógłbym zrobić coś innego, niż minięcie ich z obojętnym wzrokiem.
Podczas festiwalu FEMeV aka Płock 2005, 5-7 sierpnia 2005, po raz pierwszy udało mi się 'w warunkach bojowych'
uruchomić setup vjski, na który czekałem odkąt zaczalem się w to bawić.
Pierwszego września w sopockim sfinksie, po raz pierwszy w warunkach bojowych a po raz trzeci w historii wszechswiata, udało
się uruchomić i wydać pierwsze dzwiękoobrazy na unikalnym samplerze AV, systemie pozwalającym w niespotykany dotychczas sposób
sterować odtwarzaniem strumienia audio-video. Wydażenie to miało miejsce podczas wystawy Stany//Conditions
Roberta Sochackiego.
Niedługo potem, 24.09.2005, w wolnej pracowni PGR ART, w Kolonii Artystów na Gdañskiej Stoczni, pierwszy set tematyczny, podczas
wystawy Polska Sztuka Polityczna, miksowałem twarzami i głosami polityków, dogrywając się do muzyki granych przez dj: parys, decay, mike rass/ sick.
W najbliższym czasie działanie sprzętu obejrzeć można:
28.10.2005 w Centrum Sztuki współczesnej £aznia w Gdañsku (Projekt Kolej)
29.10.2005 w Pracowni3, w Warszawie, ponawiamy (w ulepszonej formie) conditions
03.11.2005 w Instytucie polskim w Rzymie (projekt Kolej) - tu pewnie nie uda sie dowiezc calego sprzetu wiec moze pojsc polplayback
Najblisze vj: w ta sobote (08.10.2005)na Cyplu Czerniakowskim w Warszawie
disclaimer - poniższy tekst reprezentuje poglądy tylko moje (przynajmniej z tego co wiem;-p) za różnice w rozumieniu pojęć nie odpowiadam
Jako członek społeczności trance, za jakiego poniekąd się uważam, mam w sobie myśli które odnajdują w człowieku (i oczywiście nie tylko w nim) piękno kosmiczne.
Ten rodzaj piękna, który nie wynika z kultury, poczucia estetyzmu, tylko ten, który przyszedł na ziemię razem z życiem. Jako aktualnie
jedne z najbardziej rozwiniętych spośród struktur, jakie poprzez materię głoszą pochwałę Tego Co Jest, idziemy za energią płynącą ze słoñca,
w którego wnętrzu materia bardzo bardzo powoli jest miażdżona milionami ton własnego ciężaru, rozpraszając się na energię z której zasilamy budowanie naszych cząstek.
Nie boimy się żadnej zmiany, ponieważ to my je powodujemy (cieszymy się, że dane nam widzieć, jak szybko postępują).
Nie boimy się, ponieważ nie ma czego się bać, rzeczywistości nie da się popsuć. Ona może być chora, ale dopóki czujesz ciepło życia w sobie, ono jest i przetrwa
Jako istoty którym przecież tak bardzo dopiero niedawno udało się wytworzyć świadomość, doświadczamy ciągłego budzenia się rzeczywistości,
jak kamieñ w nieskoñczonym oceanie, który ociera się o lecące w przeciwnym kierunku bąbelki powietrza. tęcza
Dotyk nieskoñczoności, która formuuje się z lekkością jako każdy kształt, który jesteś sobie w stanie wyobrazić w ciągłości - od teraz do małego zawsze. A jednocześnie ona uczący się
od ciebie pomysłów na to, w jaki sposób ma wyglądać rzeczywistość, bo jeśli odwrócisz wzrok, to wszystko, to to, o czym pomyślisz jako ostatnie, staje się prawdą.
mrugnięcie powieki
Nie mamy wrogów poza tymi w sobie - jeśli przezwyciężysz ograniczenia swojej świadomości, możesz nauczyć się, jak być lepszym. Nasi starsi bracia,
ci, którzy narodzili się wcześniej, i mieli czas nauczyć się formułować swoje byty w bardziej świadomy sposób, mówią do nas cały czas,
możesz nauczyć się ich słuchać. Na tym polega dorastanie - na tym że rozumiesz starszych, i wiesz kiedy potrzebujesz ich rady, a kiedy nie
(bo chcesz akurat zrobić coś innego, czego oni już nie zrozumieją, bo są za starzy).
No ale oczywiście od ciebie tylko zależy kogo uznasz za brata, bo spotkać można ludzi mówiących bardzo różne rzeczy :-P
Oglądam właśnie jakiś program o noisach, który dostałem od sochackiego, który dostał od alefa. Noisowcy wkradają się ze swoim
czuciem w rejony fraktalne. Budują proste, a pózniej coraz bardziej skomplikowane systemy sprzężeñ zwrotnych, które dają piękne rezultaty,
i wbierają, swoim sercem. Wybierają? Położenie gałki - punkt pracy systemu - ale gra coś o wiele potężniejszego - chaos. Puszczony niczym
wodospad przez sitko z elektroniki. Noisy to gra na wzbudzanym szumie, wiruje w pętli kabli, za każdym razem nieco wzmocniony, ale i
wyfilrowany - wzmacnia się z siłą całej naszej ograniczonej gniazdkiem sieci, po kablu sieciowym kolejne milionbity szumowej informacji,
od transmisji sąsiednich, pulsów słoñca, czy ogólnie szeroko pojętej kosiarki sąsiada. Wszystko we wszystkim, to co słyszysz, to tylko
prosty filtr. A więc - zasłoñ kosiarkę sąsiada, a usłyszysz obraz noise.
Poniżej wartości najmniejszego podziału rozpościera się szczelina wprost w odchłañ
A muzyk noise wysącza, wyciska to, co płynie podkanałem przypadku, podsłuchuje transmisje matrixa
dzięki chessmeat za noisy dzięki sochacki za noisowe video
Zajmuję się wizualizacjami i muzyką, bo uważam że wytwarzanie światów, przestrzeni, to najwyższe dobro, pierwiastek twórczy,
to, co rzuca się w nas na świat, przemieniać go na postać, jaką uważamy za piękniejszy.
Ale to inwazyjny sposób bycia. Bo może komuś świat podobałby się bardziej bez tych wszystkich obrazów na ścianach, i awangardowej
muzyki, grafitti i trance, muzyki hiphop i kultury fast-food.
Może jesteśmy zarazą.
Czy odwracając się, z powodu obawy, że możemy się mylić, wolno nam przestać? Zatrzymać się, odpocząć?
Zobaczyć jak to by było z boku. Przejmować się tym, że się sprzedaje chleb.
.
pozwolić sobie
.
Na stawianie kropek niebieskim długopisem polskiej produkcji, na marginesie zeszytu ewidencji w sklepie mięsnym. Dlaczego odruchowo
odczuwam odrazę do pani ekspedientki, brzydzę się nią?
Bo ona nie pomaga mi rozbudowywać świata.
Nie przeszkadza mi, ale ja nie chcę żyć w świecie, który tak wygląda. Pełnym supersamów gdzie jest jasno i klimatyzacja, gdzie możesz obejrzeć,
i dokonać wyboru kilku ze stu miliardów produktów, jednej z trzech firm. Należących do dwóch żydów i jednego japoñczyka
Byłbym szczęśliwszy, gdybym znał sprzedawcę makaronu (zapewnie jego przodkowie musieliby przyjechać do nas z włoch), który potrafiłby
zainteresować mnie choć trochę smakiem tego, co jego stryjeczna siostra przygotowuje, a co mogę zakupić za uczciwą cenę u jego stryja
w spożywczym za rogiem. Gangi, klany, Kowalscy, ród silnego kowala, itp itd.
a więc ludzie, każdy inny, pomiędzy którymi można rozgrywać swoje opowiesci.
a może to własnie tak jest.
18:40:56 (9283847)
[emotikon gg: heej]
18:41:16 zambari (1870574)
witam
18:41:53 (9283847)
moge zajac chwile czy przeszkadzam??
18:43:45 zambari (1870574)
słucham
18:44:34 gosia, puck (9283847)
chcialam pogadac bo nudzi mi sie dzisiaj w pracy a nie mam do kogo ust otworzyc
18:46:10 zambari (1870574)
hm, widzisz doświadczenie uczy mnie że raczej nikt długo nie wytrzymuje ze mną rozmów bez tematu
18:46:21 zambari (1870574)
i koñczą się średnio po 7 zdaniach
Niektórzy ludzie (jak mój brat), zajmują się muzykę z miłości do tonów, harmonii i kunsztu. Inni robią to ze względu
na dzwięki, inni ze względu na podziwiane postacie, a jeszcze inni, z miłości do instrumentów. Jak ja.
Po licznych problemach technicznych udało się ponownie odpalić zambari.art.pl, tym razem na szybkim serwerze, a więc (mam nadzieję) koniec problemów
z powolnym ściąganiem czegokolwiek. Gaz do dechy. Dzięki Zoom.
Dawno nie było już wpisu nowego na stronie, a teraz muszę pomarkować trochę uużywanie komputera, więc jest to pewnie
dobry moment żeby pare słów napisać. Stoję właśnie na koñcu mola Orłowie, patrząc ponad ekranem na wschód słoñca.
No może nie zupełnie jest to wschód, ponieważ słoñce ponad horyzont nieśmiało zaczęło wychylać się już około pół
godziny temu, ale dopiero teraz przekroczyło linię chmur.
Live Feedback Sessions Anthology (2000-2005)
Film ten zawiera fragmenty sprzężeñ zwrotnych wideo, które realizowałem na przestrzeni ostatnich lat, oraz zawiera nowe,
nie pokazywane wcześniej sprzężenia uzyskane przy użyciu dwóch kamer wideo (dziękuję Dorocie za pomoc).
Dziewięćdziesięciu osmiu przyznło się w ostateczności do bycia kurczakiem,
Jasiu uznał że ankieta jest bez sensu, zaznaczył że jest mordercą i go wsadzili.
Morał: Nie ten jest winny, który zaznaczył niepoprawną odpowiedz, ani nawet nie ten,
który po otrzymaniu podpisanego przyznania się do winy, skazuję go na karę (cięzki bowiem jest los Piłata).
Winny jest cieciu, który przymusił Jasia do wypełnienia ankiety zamiast jeszcze raz przeczytać pytania.
Niby że nic. ¯e produktów nie ma, więc procesu produkcji stwierdzić nie można. Ale ja czuję, że przygotowuję się.
¯e już niedługo, że za moment prawie, może nie tego wieczora, ale następnego, albo za tydzieñ, albo za miesiąc,
zabiorę się na poważnie do pracy, i będzie jak kiedyś. Raz w miesiącu produkcja.
A tu cisza
I okrutnie dużo prac 'serwisowych'. Wiecznego sprzątania, robienia backupów, segregowania ostatnich nagrañ, ściągania nowych sampli, z rozpędu może być kolejne 4 giga.
A potem słuchanie sampli.
Ale to może przyszłego wieczora, przecież ledwie tydzieñ temu udało mi się dopiero rozpakować ISO.
I takich prac jest mnóstwo, sprzątanie pokoju to przy nich sprawa banalna.
Ale wciąż wieżę.
Wizytę w warszawie uważam za udaną, bo choć żadnych konkretnych ustaleñ nie poczyniono, jednak pozwoliła mi ona
uwierzyć, że jednak są na świecie jeszcze ludzie, którym się chce. Pozdrowienia dla sochackiego, warpa, zooma, sebastiana i marka.
I wszystkich, którym się chce.
Gdynia to specyficzne miasto. Posiada zalety małego miasteczka - można znać w gdyni wszystkich z danego środowiska, ale zapewnia
pewną intymność. Miasto troszczy się o Ciebie. A z drugiej strony, jest w centrum dużej metropolii..
Dopisek 07.03.2004: A warszawa wydaje się być mała, jeśli pochodziło się chwilę po Londynie
W łazience tułczone szkło. Matka zbiła coś w kuchni. Sprzątam. Ojciec mówi : "I dlatego nie należy chodzić bez kapci". Stop.
oddech
Lubię chodzić boso. Bo czuję podłoże. Bo mogę czuć, że kafelki z natury są raczej zimne, ale w poprzek korytarza idzie rura z ciepłą wodą.
Bo mogę czuć, że komuś rozlał się sok przed godziną, albo, że kot zostawił kawałek mięsa wielkości obciętego paznokcia. Bo mogę spłoszyć
zagubionego pająka, a nawet poślizgnąć się na kafelkach pokrytych błoną z płynu do mycia naczyñ, który rozpuszczony w wodzie udaje płyn do
podłogi. Albo nadepnąć na mały, świecący kryształ o stromych krawędziach, który kiedyś był lampką wina, a dziś kosztuje mnie pół kropli krwi,
i mnóstwo nowych uderzeñ serca.
a w kapciu coś tylko mętnie przykleja się do podeszfy i gdyby nie odłos skrzypienia, nic bym nie zauważył. zdejmuję skarpety. w koñcu już
zamiotłem.
Przepraszam wszystkich, którzy oczekiwali mojej obecności na stoczni. Padła po prostu taka propozycja od organizatora, a ja
nie zadawałem pytañ pomocniczych. Za to przeżyłem piękne chwile z Dorotą. Dobrze jest od czasu do czasu dla odmiany móc poczuć się kimś
fajnym, kto jest z kimś fajnym. Szczęśliwego!